Wyjątkowa para

Dziewczyna zafascynowana gotykiem i zakochana w zwierzętach oraz jej pies. Nie ma lepszego połączenia!

21 grudnia 2012

Chwila powagi

Wróciliśmy po długiej (bardzo długiej) nieobecności. Żywię jednak gorącą nadzieję, że nie zapomnieliście o nas, bo teraz zamierzamy zaglądać częściej. Jak jednak wyjdzie w praktyce, to się jeszcze okaże.

Fifek ostatnio dał kolejny pokaz psiej wierności i oddania.
W poniedziałkowy ranek, jak zwykle wyszliśmy na spacer. Było miło i sympatycznie do pewnego momentu. Otóż, mieszkamy na czwartym piętrze. Daje to ogólnie ponad 90 schodów, po których kilka razy dziennie należy się wspinać. Pech chciał, że tego dnia serce odmówiło mi posłuszeństwa. Sprawy potoczyły się tak, że pojechałam karetką do szpitala, w którym spędziłam kilka dni pod ścisłym nadzorem lekarzy i pielęgniarek. Gdyby nie Fifek, nie wiem co by się stało. Siedział cały czas przy mnie z głową podpartą na mojej szyi w towarzystwie kotki, która siedziała na schodach wyraźnie przerażona. Po ocknięciu czułam na twarzy wyraźny ślad jego mokrego języka. Widocznie starał się "przywrócić mnie do życia".

Ludzie dziwnie się na nas patrzą, gdy jesteśmy na spacerze. To zapewne przez mój ubiór i niebywały kontrast jaki prezentujemy. Dziewczyna ubrana na czarno w glanach, a przy jej nodze rozradowany psiak wielkości przeciętnego sznaucera miniaturowego z rozmachanym ogonem. Co ma piernik do wiatraka? Mogę być sobie hipisem, punkiem, dresiarzem, ale nic nie zmieni mojej miłości do naszych braci mniejszych.
Swoją drogą, mija już rok od mojego zainteresowania gotykiem. I odnoszę dziwne wrażenie, że tylko Fifek nie widzi w tym niczego złego...

Fifek w roli Mikołaja świetnie się sprawdza :)
Ja i Fifisław chcemy złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia z okazji Bożego Narodzenia. Przeżyjcie te święta jak najlepiej potraficie. Pamiętajcie przede wszystkim o zwierzętach. Swoich, ale także o tych najbardziej potrzebujących. Życzę Wam również zdrowia, bo bez niego ciężko być szczęśliwym.

Pozdrawiamy serdecznie :)
Paulina & Fifek

21 listopada 2012

Bezwstydne lenistwo

Aura nie sprzyja plenerowej aktywności. Szybko zapada zmrok, a Fifek zwyczajnie boi się spacerów po ciemku. Co chwila przystaje, zapiera się i ciągnie w kierunku domu. Na długie wędrówki brak czasu. Cóż za pospolita, ale jakże prawdziwa wymówka. Gdy wracam ze szkoły jest już dość późno, biorąc pod uwagę fakt, że kiedy wychodzimy na spacer wracamy z niego już w całkowitych ciemnościach jest niezbyt przyjemnie. Czas spędzamy więc na zabawach w domu. Przeciąganie ścierki, aportowanie gumowej kości, szukanie smakołyków w różnych zakamarkach. Poza tym, tak jak w tytule, bezwstydnie leniuchujemy. Można powiedzieć, że zbieramy tłuszczyk na mroźne dni, a Fifek poza tłuszczykiem również potężne zapasy futra. Przypomina już małą owieczkę, po wizycie u fryzjera nie ma już śladu.

Pozwolę sobie przy okazji, zamiast zdjęć zamieścić w notce własnoręcznie i niezdarnie sklejony filmik o Cyrku Europa. Jest już dość stary, ale niestety wciąż aktualny.

Pozdrawiamy Was serdecznie :)

10 listopada 2012

Zapach miłośći

Wraz z nadejściem jesieni przyszła cieczka, a wraz z cieczką, ogólne pobudzenie męskiej części psiego społeczeństwa. Fifek od kilku dni jest bardzo podekscytowany, wącha wszystko bardziej skrupulatnie niż zazwyczaj. Na spacerach zachowuje się wręcz nagannie ciągając mnie na wszystkie strony w poszukiwaniu potencjalnej partnerki. Sąsiedzi mają okazję posłuchać koncertu skomlenia i popiskiwania w jego wykonaniu, gdy leżąc na balkonie lub warując pod drzwiami wygłasza w języku zrozumiałym tylko przez współbraci wiersze miłosne. Romantyk.
Rozpoczął się sezon psich wędrówek pod domostwa wybranek. Fifek okazjonalnie zerka w moim kierunku z niemą prośbą w oczach o spuszczenie ze smyczy i zezwolenie na dłuższą lub krótką wycieczkę. Niezrozumiany wraca do patrolowania terenu i obszczekiwania rywali. Przyznam, że coraz częściej rozważam kastrację, szczególnie, kiedy w grę wchodzi strajk głodowy. Zakochani mają przysłowiowe motyle w brzuchu, więc automatycznie brak miejsca na suchą karmę. Ciekawe tylko, że na kawałek dobrej kiełbasy, następca Romea skusi się zawsze. Bądź tu człowieku mądry i zrozum potęgę miłości...
W domu stał się ospały, apatyczny, a jednak wciąż czujny na najmniejszy ruch w kierunku drzwi wejściowych. Kastrować czy nie kastrować, oto jest pytanie...
Spacerując w pięknej scenerii w towarzystwie wyrywającego się z całych sił Casanovy i dwóch uroczych kotek (które swoją drogą wkrótce zaczną przywabiać kocich kawalerów) nie można pozbyć się wrażenia, że świat pełen jest niespodzianek, których nie da się przewidzieć.
"Kto miłości nie zna, ten żyje szczęśliwy. Noc ma spokojną i dzień nietęskliwy" (A.Mickiewicz)

Pozdrawiamy :)

31 października 2012

Jesienne wieczory

Jesień w pełni. Mieliśmy już pierwszy atak zimy, ale skończył się on równie szybko, jak się zaczął. Szkoła daje mi nieźle popalić, z moją pamięcią krótkotrwałą jest coraz gorzej, przez co mam coraz większe problemy z nauką, która wymaga, jakby nie patrzeć, zapamiętywania sporej części materiału. Sprawy szkolne zostawię jednak za sobą. Fakt, że za tydzień, prawdopodobnie będę miała nauczanie indywidualne, jest wystarczająco przygnębiający.
W takim nieustającym wyścigu szczurów docenia się spokojne, jesienne wieczory przy kubku gorącej herbaty, z książką  w ręku, ze słuchawkami na uszach i psem miarowo oddychającym na kolanach.
Moja dłoń momentami wędruje w zakamarkach jego sierści, powodując, że podnosi na mnie wzrok i raczy mnie kilkuminutowym spojrzeniem, zanim znów pogrąży się w głębokim śnie. Jesteśmy sobie niezbędni. To czuć. Nie wiem tylko, kto kogo bardziej potrzebuje, on mnie czy ja jego.
Teoretycznie rzecz biorąc, on beze mnie poradziłby sobie doskonale. Rodzice opiekowaliby się nim zapewne lepiej niż ja. Nie zapominaliby o wieczornym karmieniu, czesaniu. Nie spóźnialiby się na wizyty do weterynarza, szczepienia wykonywane byłyby w terminie.
Natomiast ja bez niego nie wyobrażam sobie życia. W trakcie tych naszych wspólnych wieczorów, myślę co bym robiła gdyby 29 czerwca 2010 roku ta mała, puchata kulka nie przekroczyła progu mojego domu. Choroba tak czy siak by mnie nie ominęła, rozwinęła się znacznie wcześniej, ale zapewne dużo gorzej bym ją przechodziła. Nie, nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić.

Każdy z nas ma skarb, którego usilnie strzeże. Bardziej lub mniej drogocenne pamiątki, kolekcje, zdjęcia... Moim skarbem jest właśnie to kudłate maleństwo. Wiele bym dała, żeby móc spędzać z nim więcej czasu.
Chcę, by był szczęśliwy. Bo ja dzięki niemu jestem.

Nasze wspólne zdjęcia :) Przepraszam, że straszę, ale w końcu Halloween. :)


 Pozdrawiamy :)

25 października 2012

Opętani październikiem

Październik dobiega powoli końca, nauka idzie pełną parą, szybciej niż byłabym w stanie za nią nadążyć. W tym całym chaosie bardzo łatwo stracić z oczu główny cel egzystencjalnej wędrówki. Czuję się okropnie, mając świadomość, że zaniedbuję Fifka i nasze wspólne relacje. Pogrążona w szkolnych zeszytach i obładowana podręcznikami, zwyczajnie nie mam czasu na długie wycieczki, urozmaicone zabawami spacery czy też wygłupy w domu. Nie wspominając już o tym, że dziś dopiero byliśmy na szczepieniu, którego termin minął w sierpniu. Dopiero jutro jesteśmy umówieni na wizytę u psiej fryzjerki, z konieczności ostrzyżenia malucha. Zrobiła się z niego bardzo puchata owieczka. Sierść przeszkadza mu w swobodnym poruszaniu się, wymaga codziennej, żmudnej pielęgnacji, nie żebym narzekała, robię to z przyjemnością, ale on tego wręcz nie cierpi. Przez sierść na brzuchu, łapach i mordce przynosi do domu pełno piasku, źdźbła trawy i wszystko inne, na co natrafi po drodze.
Okazało się, że mój telefon, nie dość, że posiada "wspaniały" aparat 2MP to jeszcze nie pozwala na zrzucenie z niego zdjęć na komputer. Postaram się jednak jutro pokazać Wam Fifisława w nowej fryzurze. Nie będzie to nic szałowego, proste, niewymyślne cięcie, które równie dobrze mogłabym wykonać samodzielnie w domu, ale groomerzy też muszą z czegoś żyć. Właściwie to rodzice boją się, że oszpecę nam psa. No cóż, nikt tak nie podniesie Ci samooceny, jak własna rodzina. ;)

Zdjęcia to jeszcze jakieś wakacyjno-wrześniowe starocia, chyba jeszcze długo będę korzystać z archiwum. Przynajmniej dopóki będę w posiadaniu obecnego modelu telefonu. 

"Mogę wejść do wody? No proszę!"

Podczas upragnionej wakacyjnej kąpieli

Po wyjściu z wody, coś go zaciekawiło

Nie ma nic piękniejszego dla właściciela niż uśmiechnięty pyszczek ukochanego psa :)



Pozdrawiamy :)

20 października 2012

Wizyta na wsi

Ahoj! Piszemy dzisiaj z małej wsi położonej niedaleko naszej miejscowości. W Bukowinie Bobrzańskiej ładujemy akumulatory na przyszły tydzień, abym w poniedziałek mogła ruszyć z kopyta i dać wciągnąć się z powrotem w wir obowiązków szkolnych. A właśnie... Szkoła. Słowo budzące postrach u przeciętnego rówieśnika, u mnie wywołuje raczej neutralne odczucia. Ostatnia klasa gimnazjum i widmo wyboru szkoły ponadgimnazjalnej. Czyżby przede mną technikum weterynaryjne? Trzeba spełniać marzenia.

Dzień mija nam bardzo leniwie. Sen do południa, spacer bez smyczy, triumfowanie jednego z niewielu dotychczasowych sukcesów wychowawczych (przychodzenie na zawołanie), obfite śniadanie i relaks z książką. Jednym słowem, weekend idealny. Staram się nie myśleć, że dziś już sobota. Czas nieubłaganie pędzi, mimo moich gorących pragnień zatrzymania go. Mogłabym spędzić tu z Fifkiem całe życie. Rozległe pola, porośnięte zielenią łąki, kolorowe, jesienne lasy. Otoczona zwierzętami, ciszą i spokojem jestem w swoim żywiole. Fifek również. Smycz leży zapomniana, podczas gdy mój towarzysz wygrzewa się w październikowych promieniach słońca, skubiąc trawę i obserwując z bezpiecznej odległości zwykłą, wiejską egzystencję. Lenistwo przerywa czas od czasu pojawienie się w pobliżu kota, którego natychmiast przepłasza żywy entuzjazm psiaka.
Plany na resztę dnia? Być może wyprawa do lasu w poszukiwaniu grzybów? Po odpowiednim przeszkoleniu Feliny (właścicielki goldenki Lary, której blog znajduje się w Czytanych) myślę, że w tych zebranych przeze mnie znajdą się same jadalne ;)
Może też wycieczka rowerowa? Nic nie stoi na przeszkodzie. Rower jest. Pies jest. Polne ścieżki są. Punkt docelowy? Hm... Nie ma, ale to akurat żaden problem. Możemy krążyć po okolicy bez żadnego widocznego celu, napawając się samą przyjemnością jazdy.

Pobyt u rodziny ma także swoje plusy widoczne jedynie dla mnie. Moi gospodarze bardzo przejęli się kwestią mojego wegetarianizmu, dlatego za wszelką cenę starają się sprostać kulinarnym oczekiwaniom mojego wegetariańskiego podniebienia. Takim oto sposobem, dziś na obiad pierogi ruskie, a w lodówce czeka świeżo zakupione tofu. Po prostu raj na Ziemi.

Dziś chyba żadnego zdjęcia nie mam Wam do zaprezentowania, z racji tego, że korzystam z komputera udostępnionego mi z czystej uprzejmości członków rodziny.
Źródło: tapeciarnia.pl

No to czas na grzybobranie :)
Pozdrawiamy :)

14 października 2012

Wypadki chodzą po ludziach

Niedawno, bo we wrześniu, dostałam nowy telefon, z racji tego, że poprzedni został przypadkowo utopiony w rzece. Niedługo się nim cieszyłam. W czwartek został nie utopiony, ale zgubiony, oczywiście przeze mnie i niestety nie znaleziony. No cóż. Było minęło, czasu nie cofnę. Jestem niebywale wypadkowym człowiekiem, trzeba się do tego przyzwyczaić.

Czy ktoś zastanawiał się kiedyś, jak ukochany pies zareaguje na nagłe, nieplanowane i podsycone niebezpieczeństwem zniknięcie swojego właściciela? Miałam okazję przekonać się o tym na własnym przykładzie i wcale nie jestem z tego powodu zadowolona. Fifek wpadł w istny szał. Z opisów mojej rodziny wynika, że pierwszy raz zobaczyli coś tak niesamowitego- mój pies za mną płakał. Może nie tak, jak człowiek, ale niemniej jednak, przypominało to płacz. Nie muszę opisywać jego reakcji na mój powrót. Była to istna, dzika i nieposkromiona euforia. Przytulając go wiedziałam, że już nigdy nie zwątpię w cel mojej drogi.

Z racji zagubienia telefonu (i otrzymania innego, zastępczego, z aparatem 2 MP) dodam dzisiaj zdjęcia starsze, jeszcze wakacyjno-wrześniowe.
Wyprawa po ochłodę

Jak się kąpać, to tylko z najlepszym kumplem.  Fifkowi towarzyszy Haps.

Brudny, mokry i szczęśliwy :)

"Iść za nią czy nie iść, oto jest pytanie..."

Pozdrawiamy :)