Wyjątkowa para

Dziewczyna zafascynowana gotykiem i zakochana w zwierzętach oraz jej pies. Nie ma lepszego połączenia!

20 października 2012

Wizyta na wsi

Ahoj! Piszemy dzisiaj z małej wsi położonej niedaleko naszej miejscowości. W Bukowinie Bobrzańskiej ładujemy akumulatory na przyszły tydzień, abym w poniedziałek mogła ruszyć z kopyta i dać wciągnąć się z powrotem w wir obowiązków szkolnych. A właśnie... Szkoła. Słowo budzące postrach u przeciętnego rówieśnika, u mnie wywołuje raczej neutralne odczucia. Ostatnia klasa gimnazjum i widmo wyboru szkoły ponadgimnazjalnej. Czyżby przede mną technikum weterynaryjne? Trzeba spełniać marzenia.

Dzień mija nam bardzo leniwie. Sen do południa, spacer bez smyczy, triumfowanie jednego z niewielu dotychczasowych sukcesów wychowawczych (przychodzenie na zawołanie), obfite śniadanie i relaks z książką. Jednym słowem, weekend idealny. Staram się nie myśleć, że dziś już sobota. Czas nieubłaganie pędzi, mimo moich gorących pragnień zatrzymania go. Mogłabym spędzić tu z Fifkiem całe życie. Rozległe pola, porośnięte zielenią łąki, kolorowe, jesienne lasy. Otoczona zwierzętami, ciszą i spokojem jestem w swoim żywiole. Fifek również. Smycz leży zapomniana, podczas gdy mój towarzysz wygrzewa się w październikowych promieniach słońca, skubiąc trawę i obserwując z bezpiecznej odległości zwykłą, wiejską egzystencję. Lenistwo przerywa czas od czasu pojawienie się w pobliżu kota, którego natychmiast przepłasza żywy entuzjazm psiaka.
Plany na resztę dnia? Być może wyprawa do lasu w poszukiwaniu grzybów? Po odpowiednim przeszkoleniu Feliny (właścicielki goldenki Lary, której blog znajduje się w Czytanych) myślę, że w tych zebranych przeze mnie znajdą się same jadalne ;)
Może też wycieczka rowerowa? Nic nie stoi na przeszkodzie. Rower jest. Pies jest. Polne ścieżki są. Punkt docelowy? Hm... Nie ma, ale to akurat żaden problem. Możemy krążyć po okolicy bez żadnego widocznego celu, napawając się samą przyjemnością jazdy.

Pobyt u rodziny ma także swoje plusy widoczne jedynie dla mnie. Moi gospodarze bardzo przejęli się kwestią mojego wegetarianizmu, dlatego za wszelką cenę starają się sprostać kulinarnym oczekiwaniom mojego wegetariańskiego podniebienia. Takim oto sposobem, dziś na obiad pierogi ruskie, a w lodówce czeka świeżo zakupione tofu. Po prostu raj na Ziemi.

Dziś chyba żadnego zdjęcia nie mam Wam do zaprezentowania, z racji tego, że korzystam z komputera udostępnionego mi z czystej uprzejmości członków rodziny.
Źródło: tapeciarnia.pl

No to czas na grzybobranie :)
Pozdrawiamy :)

4 komentarze:

  1. Takie wiejskie klimaty muszą być wspaniałe. Cały dzień spędzony z psem, spacer w lesie. Marzenie. Życzę udanego dnia ^^
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany, kocham wieś. Zacny kosz :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wieś, wieś... Miejsce wręcz idealne!
    Pozdrawiamy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej, wieś jest super, kocham tam jeździć :)
    śłodziutki koszyk xD
    Ps: Zapraszam na mojego bloga, twój chętnie będę odwiedzać ;p
    life-with-rudi.blogspot.pl

    OdpowiedzUsuń